👱🏻♂️ Jarek Jarzębowski: Dobrze, zacznijmy od pytania nadrzędnego — w jaki sposób zaprojektować swoją przestrzeń, żeby wspierała naszą zmianę? Jak to zrobić inaczej niż wszyscy, jak to robisz ty?
👩🏻 Martyna Tarnawska: Nie wiem, jak to robią wszyscy. A ty wiesz?
👱🏻♂️ JJ: Wiesz co, mam takie przekonanie — może błędne — że większość osób podchodzi do tego bardzo luźno.
Nie zastanawiają się, w jaki sposób przestrzeń fizyczna dookoła będzie lub nie będzie sprzyjała zmianie. Traktują to jako dwie zupełnie różne rzeczy.
A jeżeli dzisiaj mamy rozmawiać o kontekście zmiany i przestrzeni, to wydaje mi się, że jest tam sporo rzeczy do odkrycia. Oczywiście, czasami mówimy sobie: „dobra, od dzisiaj wielka zmiana", robimy wielki remont w domu i tak dalej, ale większość osób traktuje to zupełnie rozdzielnie.
👩🏻 MT: Zgadzam się z Twoją obserwacją. Pamiętam, jak w czasie Covidu prowadziłam webinary o tym, jak pracować sprawnie - skutecznie, efektywnie, ale przy tym też z myślą o naszym komforcie.
Dopiero wtedy więcej osób zaczęła zastanawiać się nad przestrzenią, bo biuro przestało być miejscem naszej naturalnej pracy i często tworzyliśmy sobie prowizoryczne miejsca pracy … w domu.
Ale byłam zdziwiona, gdy moi klienci upierali się przy skupianiu wyłącznie na ergonomii miejsca — czy masz dobrze ustawione krzesło, ekran, może jeszcze kwestia myszki i zdrowia nadgarstka przy pracy z komputerem. I tyle! Zresztą, widzę to nadal - gdy dziś szukamy informacji o dobrym miejscu pracy czy rozwoju — bo mówimy nie tylko o pracy od 9 do 17, ale o każdym wyzwaniu przed nami — wyniki w wyszukiwarkach skupiają się głównie na ergonomii i kwestiach higieny miejsca pracy.
To były i są główne tematy odmieniane przez wszystkie przypadki. A to według mnie wąski obszar w tym dużym temacie projektowania przestrzeni, która nam sprzyja.
To dla mnie również wątek rytuałów, praktyk, higieny cyfrowej, ale o tym za chwilę.
Więc zgadzam się z tym co mówisz - że temat przestrzeni traktujemy zbyt pobieżnie.
👱🏻♂️ JJ: W takim razie przy okazji tego odcinka Inacz3j mamy idealną okazję, by pokopać trochę głębiej!
W nawiązaniu do tego, co powiedziałaś — kilka tygodni temu, opublikowałem odcinek mojego podcastu HREspresso, gdzie rozmawiałem z przedstawicielką biur coworkingowych i serwisowanych. Opowiadała o tym, jak projektują swoje przestrzenie, żeby wspierały pracę i produktywność.
I właśnie — jeśli to jest ich zawód, ich profesja, to faktycznie się nad tym zastanawiają. To nie jest tylko ergonomiczne krzesło, biurko czy podstawka — zastanawiają się, jak powinny wychodzić kable z biurka, podłogi czy ściany. Gdzie i kiedy potrzebne są budki telefoniczne do rozmów, żeby nie przeszkadzać innym. Jak zaprojektować przestrzenie wspólne, by wspierały zarówno relaks, jak i współpracę. Jak do tych przestrzeni wspólnych dodać elementy takie jak ogromny ekran wyjeżdżający z sufitu czy rzutnik, by można je było dodatkowo wykorzystać.
Byłem też dwa miesiące temu w nowej siedzibie innej firmy — jako jeden z pierwszych. To bardzo duża firma, powiedziałbym, że wszyscy ją znają. Mieli zupełnie nowe biuro i zastanawiali się, jak stworzyć przestrzeń wspierającą pracę. Stworzyli nawet pokój do światłoterapii, gdzie można było usiąść w wygodnym fotelu przed wielką lampą, przy relaksacyjnej muzyce, by się zrelaksować. I uwaga — dla tych, którzy pomyśleli, że to pewnie jakieś technologiczne dyrdymały — to wcale nie była firma technologiczna, lecz medyczna. Więc firmy o tym myślą i uważam, że my też powinniśmy.
👩🏻 MT: Wow, ale zejdźmy na chwilę na ziemię!
To super, co powiedziałeś, ale zastanówmy się od razu, co dalej. Co możemy zrobić sami dla siebie, nie będąc wielką organizacją z milionowym budżetem.
Bo nawet jeśli mamy takie biuro do dyspozycji od firmy, w której pracujemy i możemy w niej pracować, to myśle, że często nasi czytelnicy mają wyzwania niezwiązane z ich regularną pracą. Zmiana może dotyczyć robienia czegoś poza etatem lub właśnie nie współpracowania z firmą, która daje nam przestrzeń biurową.
Ale, tu bym podkreśliła jedną rzecz, jako wskazówkę dla czytelników — korzystajmy z przestrzeni, którą daje nam organizacja, firma czy projekt, w którym działamy. Bo często słyszę przykre historie o tym, o czym mówisz, o tych super biurach...
Rozmawiam z klientami, którzy mają fantastyczne, innowacyjne biura, gdzie firmy włożyły w nie mnóstwo pieniędzy i pracy projektantów, ale jest problem — pracownicy nie przychodzą, bo mają wygodniej w domu, brak konieczności dojazdów albo po prostu mniej im się chce.1
Więc może pierwsza rzecz: przeanalizujcie, co macie, bo może są to rzeczy, zasoby, przestrzenie które warto wykorzystać. Chociaż teraz pewnie każdy zatęskni za pokojem do światłoterapii… Niemniej myślę (i mam nadzieję!), że mało kto ma taki pokój do dyspozycji (śmiech).
👱🏻♂️ JJ: Mało kto ma, to prawda…
Posłuchaj, może zacznijmy od tego — nie jestem ekspertem od architektury czy urządzania wnętrz, ale naprawdę lubię ten temat.
Dla mnie ważne są elementy, które mnie otaczają. Uważam, że zwrócenie uwagi nie tylko na ergonomię, ale też na to, że mamy wyznaczone strefy — czy to w domu, w przestrzeni biurowej, czy nawet we wspólnym pokoju — strefy do pracy, do rozwoju, to jest coś niezwykle ważnego.
Nie wiem, czy ty masz u siebie taką strefowość? Czy masz obszary przeznaczone bardziej na odpoczynek, na rozwój, może na czytanie?2
👩🏻 MT: Teoretycznie tak. W praktyce nie zawsze udaje się utrzymać te przestrzenie oddzielnie, bo pracuję z domu — strefy mają tendencję do przenikania się i bałaganienia.
Niestety, nie ma wsparcia w utrzymaniu porządku, plus toczy się tu całe życie. Ale tak, mam przestrzeń wydzieloną zarówno do pracy, jak i do relaksu. W innym miejscu najczęściej czytam. Więc faktycznie tak jest, choć nie było to super świadomie zaaranżowane i wiem, że jest jeszcze wiele rzeczy do poprawy.
👱🏻♂️ JJ: Ale widzisz, według mnie to w porządku, że nie zostało to zrobione świadomie.
Wydaje mi się, że nikt z nas nie żyje w próżni i rzadko mamy momenty, gdy możemy aranżować przestrzeń od zera. Chyba że, jak mówisz, robimy remont, wprowadzamy się do nowego mieszkania czy budujemy dom.
Zakładam jednak, że większość naszych czytelników nie jest w takiej sytuacji, by móc całkowicie przeorganizować swoje otoczenie. Często to kwestia zmian, które zachodzą nieświadomie.
Pamiętam, jak przeczytałem w pewnej książce o strefie czytania — dlatego cię o to zapytałem — żeby mieć miejsce przeznaczone tylko do czytania. Najlepiej takie, w którym nie robisz innych rzeczy — nie oglądasz Netflixa, nie pracujesz na kanapie, tylko masz przestrzeń kojarzącą się z czytaniem, taką swoją jaskinię. Nawet jeśli to tylko poduszka medytacyjna, na której siadasz przy świetle. I odkąd mam takie miejsce, zauważam, że przyciąga mnie ono do pozytywnych nawyków.
Zresztą, mam jedną historię, którą chciałbym się podzielić, ale najpierw pytanie do ciebie i do czytelników — zastanów się, zanim pójdziesz dalej — co najczęściej znajduje się naprzeciwko kanapy w typowym domu?
👩🏻 MT: Hm… telewizor?
👱🏻♂️ JJ: Dokładnie tak, telewizor! Historia tej zagadki jest prosta — Joshua Becker, autor książki Dom minimalisty, zauważył, że to typowe ułożenie dla większości domów. Telewizor naprzeciwko kanapy, w centralnym miejscu.
Niby każdy to widzi, ale on naprawdę to dostrzegł i zaczął rozbierać na czynniki pierwsze.
Zauważył też, że gdy jego dzieci wracały do domu i padało pytanie „jak było?", odpowiadały „fajnie", po czym każdy szedł do siebie albo siadał przed telewizorem. Naturalne było, że gdy siadało się na kanapie, włączało się telewizor. Tak jest w wielu domach, prawda?
Dlatego on zrobił coś innego — przestawił meble. Obrócił fotel i kanapę tak, by tworzyły krąg wokół stolika kawowego. Dzięki temu stworzył przestrzeń do naturalnej rozmowy. Gdy przychodziły do nich osoby, rodzina, dzieci — siadały na kanapach i naturalnie stawało się to miejscem spotkań. Ta jedna, niewielka zmiana w przestrzeni wpłynęła na relacje i komunikację w ich życiu rodzinnym. To pokazuje, jak przestrzeń może nieświadomie wpływać na zmianę naszego funkcjonowania, relacji i całego życia.
👩🏻 MT: Świetny przykład, bo potwierdza coś, co mocno czuję — że przestrzeń bardzo warunkuje to, jak się zachowujemy, co robimy albo czego nie robimy. I to często nie są wielkie rzeczy do zmiany!
Jeśli ktoś nie może w tej chwili przearanżować salonu, jest inne, mniejsze rozwiązanie — wywołanie efektu tarcia. Na przykład schowanie pilota albo znalezienie dla niego miejsca z dala od sofy i telewizora, gdzie trzeba zrobić cztery czy pięć kroków.3
Chodzi o to, że wywołujemy wtedy tarcie, czyli coś, co nie jest automatyczne, a wymaga od nas ruchu, uwagi, zmęczenia, a nawet jakiejś frustracji. I to naprawdę działa!
Zobacz, co jest w centralnym miejscu w łazience przy umywalce — często szczoteczka do zębów. Mamy ten nawyk, nawet o nim nie myślimy, super. Nie musimy szukać szczoteczki po szufladach, to byłoby bez sensu.
Dlatego na przykład mam taką praktykę z książką — kładę ją na stoliku do kawy albo przy łóżku. Nie zawsze się udaje, bo czasem padam ze zmęczenia i nic z tego nie wyjdzie, choćby książka wołała mnie syrenim głosem, ale często jak już ją mam pod ręką...
👱🏻♂️ JJ: Takich przykładów możemy mnożyć, jak choćby ze słodyczami. Jeśli chcemy mniej jeść słodyczy, powinniśmy się ich pozbyć z naszego otoczenia, z naszego środowiska.
👩🏻 MT: Niby tak ale, jak jesteśmy przy tym temacie, to Jarku, muszę Ci opowiedzieć pewną historię… poduszkową. I też taką udowadniającą Tobie i czytelnikowi, że czasem, choćbyś się najbardziej nie starał, to może to nie wystarczyć do prawdziwej zmiany.
Kiedyś w domu przeczytaliśmy książkę 📖 Atomowe Nawyki Jamesa Cleara. Byliśmy pod takim wpływem tej książki, że stwierdziliśmy, że wykorzystamy techniki z tej książki do sprawienia, by częściej wdrażać nasze nawyki. Jednym z nich miała być medytacja. Dlatego kupiliśmy sobie poduszki medytacyjne i umieściliśmy je w centralnym miejscu w salonie. Tak, by każdy z nas łatwo mógł usiąść na poduszce i zacząć medytować. By nie było efektu tarcia szukania poduszki, wyjmowania, szukania przestrzeni… Tylko o proszę, gotowe miejsce do medytacji. Brzmi idealnie, prawda?
Jarek, te poduszki medytacyjne leżą w tym samym miejscu już rok, używane… bardzo, bardzo rzadko. Może ze cztery razy je od tego czasu ruszyłam, więc… to nie zawsze działa. Potrzeba jeszcze silnej woli. Dużo silnej woli, nie ma złotych środków!
👱🏻♂️ JJ: Mam wrażenie, że z medytacją jest tak, że wiele osób kojarzy ją z czymś, co musi trwać 20 minut czy pół godziny, bo inaczej nie ma sensu w ogóle zaczynać. No i rozumiem — jeśli nie mamy pięciu minut, żeby usiąść i się zastanowić nad czymkolwiek, to jak znajdziemy 20-30 minut na medytację?
Może właśnie optymalnym podejściem byłaby praktyka z Atomowych nawyków właśnie — założyć sobie, że siadam na minutę. Jeśli posiedzę minutę czy dwie i zrobię kilka oddechów, to super. Jeśli będę mieć czas, przestrzeń i chęć, by to przedłużyć — świetnie, ale jak nie, to dwie minuty też są w porządku. I nagle okazuje się, że staję się osobą, która medytuje codziennie. Co z tego, że dwie minuty — medytuję codziennie i wytwarzam sobie nawyk, charakter i przekonanie, że jestem taką osobą.4
👩🏻 MT: Rozumiem to - jak zaczniesz siadać na minutę, to nagle zaczynasz to robić regularnie i stajesz się inną osobą. Pracujesz nad swoją silną wolą. Dobre!
👱🏻♂️ JJ: Czyli oprócz samego artefaktu (widocznego sprzętu, przedmiotu, miejsca) musi iść z tym w parze wyrobiony nawyk. Wracając do przestrzeni…
Powinniśmy się zastanowić, mając cel i wiedząc, co chcemy osiągnąć, jak nasza przestrzeń dookoła nas to wspiera lub w tym przeszkadza.
Możemy zarówno zmniejszać tarcie dla rzeczy, które chcemy, żeby się wydarzyły, jak i zwiększać tarcie dla tych niepożądanych.
Weźmy na przykład skupienie w pracy — takim utrudnieniem będzie hałaśliwe otoczenie. Jak to można zmniejszyć? Możemy kupić słuchawki wygłuszające z ANC. Nawet nie musimy włączać żadnego dźwięku, wystarczy samo ANC. Włożymy słuchawki do uszu i nagle jest ciszej, łatwiej nam pracować, łatwiej się skupić, a więc jesteśmy bardziej produktywni.
Wydaje mi się, że istotne będzie podejście, o którym już rozmawialiśmy — zastanowić się, co jest priorytetem, co jest prawdziwym celem, i nie próbować robić wszystkiego naraz, nie robić ogromnej zmiany. To wiąże się z atomowymi nawykami, bo jeśli nagle spróbujemy zmienić wszystko, pewnie nic nie zrobimy. Gdy próbujemy wprowadzać zbyt wiele zmian, również w środowisku, lepiej działać krok po kroku, małymi krokami.
👩🏻 MT: Dobrze, że o tym powiedziałeś, bo wydaje mi się, że w tym temacie dużo z nas ma podobne doświadczenia. Często myślimy: „jak zmienię dom, zmienię mieszkanie, zrobię remont, to wszystko się zmieni" — a to może być jedna mała rzecz, do wdrożenia dzisiaj (jak banalnie to brzmi!).
Mówiliśmy o tym, że możemy podzielić nasz pokój, naszą przestrzeń, z której korzystamy regularnie, na strefy i nadać im znaczenie. To praktyka, do której ja się bardzo długo przekonywałam — mieć moje miejsce, w którym siadam do moich spraw. Nie tylko zawodowych, ale gdy mam swoje projekty, to jest miejsce, gdzie wiem, że jak tu usiądę, mam pełne skupienie.
Chciałam to podkreślić, bo dla niektórych, którzy pracują w warunkach prowizorycznych, na przykład przy stole w jadalni — miałam tak przez wiele lat. I czasem nie zmienimy tego z dnia na dzień. U mnie też nie pojawiła się przeprowadzka czy drastyczna zmiana przestrzeni. Po prostu (w i tak zatłoczonym salonie) włożyliśmy w kąt dodatkowe biurko. Nie jest to najbardziej estetyczne rozwiązanie, ale! Dedykowana przestrzeń dla mojej pracy była tego absolutnie warta!5
Poszukiwanie takich możliwości - wdrażania czegoś nowego i eliminowania tego niesprzyjającego (np. dystraktorów) jest super ważne.
👱🏻♂️ JJ: Powiedziałaś o tym, że część osób może nie mieć dedykowanej przestrzeni i praca — czy to nad swoim pobocznym projektem, czy zawodową pracą — odbywa się przy stole, przy którym jemy posiłki.
Faktycznie, jeśli nie możemy tam wstawić biurka, nie mamy miejsca, pojawia się kłopot, ale! Nadal można to ograniczenie obejść, tworząc pewną rutynę.
Tworzymy tymczasowe miejsce pracy ze stołu jadalnego, a później je „zamykamy"6. Układamy laptopa, notatnik, długopis, ulubiony kubek — rzeczy, których używamy tylko do pracy — i tworzymy tymczasową przestrzeń w miejscu, które normalnie służy do innych celów. Kiedy kończymy pracę, zamykamy wszystko, robimy rytuał zamknięcia, odkładamy na bok, żeby te przestrzenie były choć czasowo wydzielone. Możemy dodać jakieś elementy — notatnik czy gadżet — które kojarzą nam się wyłącznie z pracą. W ten sposób tworzymy podświadomie miejsce pracy na określony czas.
👩🏻 MT: Świetnie, że o tym wspomniałeś. To bardzo ważne. Mi bardzo pomogły takie rytuały zamknięcia, szczególnie w czasach, kiedy możemy pracować i rozwijać się non stop — to odcięcie się, to wylogowanie jest kluczowe.
Słyszałam też o bardzo fizycznym sposobie: przebierz się.7 Zmień ubranie, w którym pracujesz albo robisz projekt, albo najlepiej zaplanuj coś zaraz po projekcie, na przykład ćwiczenia. Chodzi o to, że twoja przestrzeń — i ty — od razu zaczyna się inaczej transformować.
👱🏻♂️ JJ: Czy wiesz, że temat rzeczy, a szerzej - konsumpcjonizmu i materializmu, to jest coś, z czym się boksuję od lat?
👩🏻 MT: Porozmawiajmy w takim razie o tym. Dlaczego? Dlaczego rzeczy?
👱🏻♂️ JJ: Ten temat zajmuje mnie już przynajmniej od dekady. Mam wrażenie, że jestem takim minimalistą „na niby" - czasami wyrzucam rzeczy i staram się żyć po minimalistycznemu, a czasami przychodzi rzeczywistość, która zaczyna mnie przytłaczać. W dzisiejszym społeczeństwie ciągle chcemy czegoś nowego - telefon, buty, komputer, samochód, dom - i wydaje nam się, że to rozwiąże nasze problemy…
👩🏻 MT: Muszę ci powiedzieć, że ja lubię rzeczy. Ba, ja kocham rzeczy! Jestem zbieraczem w moich talentach Gallupa. Dla mnie idea kolekcjonowania nie tylko wspomnień, ale również przedmiotów i otaczania się nimi jest dosyć ważna. Nie odkryłam nigdy w sobie potrzeby, żeby mieć mniej.
👱🏻♂️ JJ: Może nie chodzi o to, żeby mieć mniej, ale żeby mieć bardziej, mieć inaczej. Dla mnie w minimalizmie nie chodzi wcale o posiadanie mniej, tylko o posiadanie tego, co potrzebujesz, co chcesz, co ci sprawia przyjemność. Mój problem z rzeczami to "ja nie lubię wyrzucać rzeczy" - nie lubię marnować. I jak widzę, że mam futerał na okulary, którego nie używam, mi jest głupio go wyrzucić, ale z drugiej strony mnie irytuje.
👩🏻 MT: Myślę, że w tym temacie rzeczy jesteśmy dwoma skrajnościami.
U ciebie nadmiar rzeczy budzi niepokój, a u mnie posiadanie dobrych, jakościowych, sensownych rzeczy daje mi poczucie bezpieczeństwa. Dla mnie funkcjonalność na zasadzie dania pewnej emocji czy przywiązania jest turbo ważna.
👱🏻♂️ JJ: O, to mam dla Ciebie kilka praktycznych wskazówek.
Pierwsza: jeżeli chcesz coś kupić, zrób sobie 24-godzinny ban na kupowanie. Po dobie sprawdź - czy nadal chcesz to kupić?
Druga: zastanów się, dlaczego to kupujesz. Jaki jest motyw? Bo może okazać się, że zamiast tej rzeczy, możesz coś konkretnego zrobić, by tak się poczuć.8
Trzecia: wyobraź sobie, że twój dom się pali - co zabierasz? Czego będzie ci szkoda? Co będzie najważniejsze?
👩🏻 MT: Muszę Ci powiedzieć, że już mi jest smutno z tymi praktykami…
Choć z trzecią jestem najbardziej zapoznana i regularnie robiona - daje nam poczucie, co jest dla nas najważniejsze. Ale żeby nie było, nadal wzięłabym z płonącego domu moją sentymentalną maskę prosto z Wenecji, i książkę z autografem i pamiętniki…
👱🏻♂️ JJ: Serio?!
👩🏻 MT: Serio, bo to dla mnie ważne! To są konkretne atrybuty moich wspomnień.
Ale wiesz, mam jeszcze jedną refleksję - czy to jest problem tylko z rzeczami? Czy nie najłatwiej jest zacząć od rzeczy, bo je widać? Bo nadmiar niematerialnych zadań, priorytetów, relacji... Ile jest znajomości, w które dużo zainwestowaliśmy, które były dla nas bardzo ważne? Może warto się też z niektórymi priorytetami, taskami, relacjami w pewnym momencie pożegnać…
👱🏻♂️ JJ: Co do takiego intencjonalizmu, staram się sobie przypominać mantrę, by nie zgadzać się na nic od razu. I cytat Alana Cohena: “If It's Not a Hell Yes It's a Hell No.” (Jeśli to nie jest zdecydowane TAK, to jest zdecydowane NIE.). To jest taki minimalizm, tylko że w odniesieniu do zobowiązań.
👩🏻 MT: To teraz czuję, że to bardziej do mnie przemówiło. Ale wiesz, zostaw moją maskę z Wenecji w spokoju… (śmiech)
No dobra, sporo powiedzieliśmy już o fizycznym otoczeniu, to może warto przejść do tematu przestrzeni wirtualnej?
Wiem, że to jeszcze nie jest moment, w którym wszyscy żyjemy w wirtualnej rzeczywistości. Ja na pewno nie — nie wkładam gogli, nie żyję w alternatywnym świecie i nie mam jeszcze cyfrowej bliźniaczki. Jeszcze! (śmiech).
Ale zauważam, że przez większość mojej pracy zawodowej nad projektami patrzę na ekran, na urządzenia mobilne. To też jest nasza ważna przestrzeń i wszystkie wspomniane zasady tu pasują — na przykład pozbycie się dystraktorów. Czy ty jesteś fanem pustego pulpitu?
👱🏻♂️ JJ: Wiesz co, ja na swój pulpit nawet nie patrzę.
👩🏻 MT: Też tak mam na telefonie. Usunęłam wszystkie zbyteczne aplikacje i powiadomienia. Mam tylko aplikacje, które muszę mieć - mapy, muzykę do pracy, podcasty, aplikację do czytania, do notatek, do medytacji i kalendarz — koniec. Wszystkie rozpraszacze, typu social media, usunęłam. Byłam od nich mocno uzależniona - to może duże słowo, ale taka prawda. Potrafiłam siedzieć na Instagramie kilkadziesiąt minut, przeglądając najnowsze rolki i … zapominając, a po co ja tam w ogóle weszłam?
Oczywiście, zdarza mi się niestety instalować te aplikacje na nowo — to jak kompulsywne sięganie po słodycze. Przeglądam Instagrama, ale później staram się go odinstalować. Zauważyłam, że bez tego odruchu — a ta nęcąca aplikacja dla każdego może być czymś innym — jest lepiej. Przyznam ci się, Jarek, że kiedy już nie miałam żadnych rozpraszaczy w postaci mediów społecznościowych na telefonie, wiesz, co robiłam i co odświeżałam?
👱🏻♂️ JJ: Newsy?
👩🏻 MT: Dokładnie, zakładkę „Wydarzenia dla Ciebie” I scrollowałam to namiętnie. Bezsensu. Z tym odruchem też da się walczyć, po prostu wyłączając takie opcje Doszłam do tego, że telefon — poza tym, że mam tam Legimi i czytam książki, to moja zajawka — w ogóle nie jest dla mnie szczególnie atrakcyjny.
👱🏻♂️ JJ: To bardzo dobra porada, bo higiena cyfrowa to coś, co u wielu osób nie działa.
Myślę, że warto po prostu to zrobić: zajrzeć w tym momencie, zrobić pauzę, sprawdzić, ile czasu spędzamy przed ekranem. Na urządzeniach mobilnych wystarczy wpisać „czas przed ekranem" czy „cyfrowa równowaga". Sprawdźmy, ile czasu spędzamy przed ekranem codziennie i w każdym tygodniu — możemy się bardzo zdziwić. Ja regularnie to sprawdzam i staram się monitorować, i w ostatnich tygodniach udało mi się ograniczyć czas o około 30% w porównaniu z wcześniejszym okresem.9
Odejmuję z tego czasu na przykład mapy, bo wiadomo, że mocno zaburzają statystyki, ale staram się, żeby średnia była zawsze poniżej dwóch godzin, przynajmniej gdy wykluczę mapy. Niestety, wiem, że nie zawsze mi się to udaje, i wiem, że jest mnóstwo osób, które spędzają przed ekranem po pięć-sześć godzin.
👩🏻 MT: Dobrze, że o tym mówisz. Apropos kontrolowania tego mam dwie praktyki.
Po pierwsze, gdy już dotrzemy do tego miejsca w telefonie, warto włączyć licznik aplikacji — większość systemów operacyjnych ma taką funkcję, że aplikacja się zablokuje po włączeniu pięciu razy albo po upływie 10 minut. Polecam to robić, choć oczywiście możemy to obejść, zmieniając limit raz za razem. Sama niestety często tak robiłam, ale to i tak pomaga.
A druga rzecz — aplikacja Stay Free, która pokazywała w prawym górnym rogu ekranu timer z czasem spędzonym w aplikacji, na czerwono gdy przekroczyłam limit. Pamiętam, że kompulsywnie korzystałam wtedy z Instagrama. Kiedy wchodziłam i ta lampka zmieniała kolor po 10 czy 15 minutach — zależnie od ustawień — miałam taki efekt podświadomego „ej, robię coś nie tak". To jak kopnięcie prądem: „hej, to już 10 albo 15 minut, tyle czasu!".10 Widzenie tego na ekranie bardzo pomogło mi się ogarnąć. Bo to jak każdy nałóg — bądźmy szczerzy, może nam się wydawać, że to nic takiego, ale droga od innych uzależnień do uzależnienia od mediów społecznościowych i aplikacji cyfrowych jest krótsza, niż myślimy.11
👱🏻♂️ JJ: Tu warto polecić dwie książki: 📖 Wyloguj swój mózg Andrsa Hansena i 📖 Cyfrowy minimalizm Cala Newporta.
Ale myślę też o książce 📖 Scarcity Brain: Fix Your Craving Mindset and Rewire Your Habits to Thrive with Enough (brak polskiego wydania), Michaela Eastera, którą teraz właśnie czytam. To książka właśnie o uzależnieniach. Sporo miejsca poświęca uzależnieniom od substancji, ale omawia też uzależnienie od aplikacji i wyjaśnia, dlaczego są one tak uzależniające.
Moim zdaniem świetnie to pokazuje - to książka, która naprawdę otwiera oczy — warto ją przeczytać. Nawiązując do tego, co powiedziałaś o liczniku. Ja mam ustawione, że po 20 minutach łącznie w danej aplikacji lub na stronie (na przykład Instagram jest liczony razem — strona i aplikacja) następuje blokada w ciągu doby.
Robię też inne rzeczy, jest na przykład aplikacja Freedom, w której możemy ustawić, że między 16 a 20 blokuje nam określone aplikacje.12
Ja głównie korzystam z LinkedIna — lubię to i jest to moje narzędzie zawodowe do komunikacji związanej z pracą. Czasami wyłączam te ograniczenia, podobnie jak Ty i pewnie wiele innych osób, ale miałem ustawione, że od 16 aplikacja była zablokowana — czyli w pracy mogłem używać, ale po pracy już nie.
👩🏻 MT: Wiesz co, dobrze, że o tym mówimy. Wydaje mi się, że to nie jest oczywista rzecz, ale wciąż ludziom brakuje na to priorytetu, czasu, żeby to zrobić.
To łączy się ze wskazówką, która może połączy temat naszego telefonu, który zawsze jest pod ręką, z innymi sprzętami: zróbmy sobie audyt tego, kiedy korzystamy z technologii. W poprzednim odcinku mówiłam, że zrobiłam sobie taki audyt — co robię krok po kroku przez dwa dni, żeby zobaczyć, na co tracę czas i co się powtarza.
Uważam, że zrobienie takiego ćwiczenia, takiego audytu — kiedy siedzę przed komputerem albo korzystam z telefonu — jest bardzo pomocne. Połączyłabym to nie tylko z obserwacją, kiedy używamy urządzeń za dużo... Nie chodzi tylko o to, żeby zidentyfikować, na co poświęcamy za dużo czasu, ale też dlaczego to robimy i jak to zatrzymać, odwrócić.
👱🏻♂️ JJ: Dodałbym do tego ostatnią, praktyczną wskazówkę, bo nie wszyscy mogą sobie pozwolić na delegowanie zadań — czy to technologii, czy osobie fizycznej.
Jeżeli mamy powtarzalne czynności, które zajmują nam czas w ciągu dnia, to po zrobieniu audytu warto je pogrupować i zorganizować… inaczej.
Na przykład, zamiast odpowiadać na maile przez cały dzień, lepiej usiąść do skrzynki raz i odpowiedzieć na wszystko.13 Podobnie z czytaniem newsletterów, wystawianiem faktur czy robieniem płatności — wszystko w jednym bloku czasowym. Blokuję sobie wtedy godzinę, załatwiam wszystkie sprawy i nie muszę już do tego wracać ani się tym martwić.
👩🏻 MT: To dobra praktyka na koniec, by teraz, po lekturze tego odcinka zastanowić się, a co ja zrobię dziś inacz3j?
Odcinki o zmianie:
Skąd wiedzieć, że to właśnie JUŻ?! czyli o sygnałach zmiany [przeczytaj]
Jak wybrać, jaką chcemy być osobą? czyli o tożsamości [przeczytaj]
Jak wybrać swoją domenę, branżę działkę? czyli o kluczowym wyborze [przeczytaj]
Jak wybrać kompetencje, które nam będą służyć? czyli o rozwoju [przeczytaj]
Jak przygotować swoją przestrzeń do zmiany? czyli o rzeczach dookoła nas [właśnie czytasz]
Jak chcesz, by o Tobie mówili? czyli o sile marki osobistej
📝 Indeks dobrych praktyk inacz3j
Dziękujemy za towarzyszenie nam w tej rozmowie! Przypomnij sobie wszystkie wątki na to, co możesz robić inacz3j, o których wspomnieliśmy powyżej ⤵️
Przeanalizuj, do jakich zasobów masz dostęp - w swoim biurze, firmowej przestrzeni, ale też otoczeniu. Może to świetnie zaprojektowane biuro, a może świetny klimat kawiarni przy osiedlu?
Strefy w mieszkaniu - zastanów się, czy aktualnie w swojej przestrzeni do pracy masz wyznaczone miejsce do pracy głębokiej, rozwoju, a gdzie do relaksu. Czy te strefy się jakoś przenikają? Jak to wspiera Twoją produktywność?
Efekt tarcia - wprowadź trudność w dostępie do rozpraszaczy (np. schowaj pilot od TV, odinstaluj media społecznościowe z telefonu) i ułatw dostęp do nawyków pożądanych (np. trzymaj książkę na stoliku kawowym)
Praktyka atomowych nawyków - zamiast planować duże zmiany, wprowadzaj małe, 1-2 minutowe nawyki (np. krótka medytacja), które z czasem można rozbudować.
Tworzenie tymczasowej przestrzeni pracy - nawet jeśli nie masz dedykowanego biurka, stwórz rytuał przygotowania miejsca pracy (np. przy stole jadalnym) i jego "zamknięcia".
Rytuały zwiększające produktywność pracy - czy masz już swoją rutynę, jak „zamykasz” dzień pracy? To może być schowanie laptopa, wyjście na spacer lub włączenie ulubionej piosenki. To małe rzeczy, ale regularnie robione, nadające sens Twojej codzienności.
Zmiana fizyczna po pracy - przebranie się lub zaplanowanie aktywności fizycznej po zakończeniu pracy pomaga w oddzieleniu stref życia.
Intencjonalne decyzje - przed zakupem nowej rzeczy, daj sobie 24 godziny na przemyślenie i zastanów się nad prawdziwym motywem zakupu.
Audyt cyfrowy - sprawdź, ile czasu spędzasz przed ekranem i na jakich aplikacjach. Większość systemów operacyjnych ma funkcję "czas przed ekranem" lub "cyfrowa równowaga".
Limitowanie aplikacji - ustaw limity czasowe dla aplikacji rozpraszających uwagę (np. media społecznościowe) i włącz powiadomienia o przekroczeniu limitu.
Minimalistyczny ekran - usuń zbędne aplikacje z pulpitu telefonu i komputera, pozostaw tylko te niezbędne.
Blokowanie czasowe - zablokuj dostęp do wybranych aplikacji lub stron w określonych godzinach (np. po pracy lub w weekendy).
Batching zadań - grupuj podobne zadania (np. odpowiadanie na maile, płatności) i wykonuj je w jednym bloku czasowym zamiast rozpraszać się przez cały dzień.